Godzilla i Głębia: Minus Jeden do Przeżycia?

0
125

Jakiś czas temu obejrzałem film Godzilla Minus One. Jeden z głównych tematów zainspirował mnie do zastanowienia się nad tym, czy ma to jakiś sens. Oczywiście, to film przygodowy, zatem nie ma sensu czepianie się szczegółów pretendujących do miana naukowych, ale dlaczego nie?

Ostrzegam o spoilerach. Niedużych, ale zawsze!

Chodziło mi konkretnie o plan zabicia potwora przez wykorzystanie do tego choroby dekompresyjnej. Ludzie postanowili bardzo szybko zanurzyć jaszczura, wydobyć go następnie na powierzchnię i tym sposobem zgładzić. Dokładniejszy opis wątpliwości w tekście poniżej.

Nie pasowało mi to jednak, a że nie potrafiłem znaleźć jakichkolwiek informacji w Internecie, wpadłem na pomysł skonsultowania moich wątpliwości z ekspertem od choroby dekompresyjnej, jednym z polskich doktorów nauk medycznych.

Niestety pan profesor nie znalazł czasu na odpowiedź, dlatego przepisałem swój list na angielski i wysłałem go po raz wtóry, tym razem zajmującego się tą samą tematyką profesora Simona Mitchella z uniwersytetu w Auckland (Nowa Zelandia). Ów był prawdopodobnie odrobinę mniej zawalony robotą (lub nie uznał mojego pytania za niewarty odpowiedzi żart).

Poniżej przedstawiam treść listu do profesora Mitchella (jednak w języku polskim).

Szanowny Panie Profesorze, piszę do Pana w nietypowej sprawie. Jestem programistą, ale hobbystycznie zajmuję się ciekawostkami z pogranicza życia codziennego, fizyki i ogólnie pojętej nauki. Jedym z owoców tego zajęcia jest napisany przeze mnie artykuł, w którym zajmuję się mitem pompowania kół azotem.
Jakiś czas temu oglądałem ciekawy film przygodowy „Godzilla Minus One” i zainteresował mnie tam jeden z głównych pomysłów, na których opierała się fabuła filmu. Jeżeli nie oglądał Pan tej części Godzilli, to przepraszam, ale zdradzę pewne szczegóły.

Otóż jako że Godzilla stanowi zagrożenie dla miasta, ludzie postanawiają go uśmiercić. Naukowcy wpadają przy tym na plan, który polega na szybkim zatopieniu Godzilli na głębokości 1.5 kilometra, po czym gwałtownym wyprowadzeniu go z powrotem na powierzchnię morza. Dzięki takiemu rozwiązaniu Godzilla ma ulec ciężkiej chorobie dekompresyjnej, która rozerwie jego ciało i uśmierci go. Mniejsza o techniczne rozwiązania mające zanurzyć i ponownie wyprowadzić potwora na powierzchnię, chodzi mi przede wszystkim o samą dekompresję.

Z tego powodu piszę do Pana, jako eksperta w tej dziedzinie, z prośbą o pomoc i wyjaśnienie mi, czy moje wątpliwości mają sens.

Otóż z tego co rozumiem, choroba dekompresyjna polega na tym (proszę wybaczyć że będę operował laickim słownictwem), że nurek z butlą tlenową wdycha w zanurzeniu gaz pod ciśnieniem większym niż atmosferyczne. Gaz ten przenika jego tkanki i jeżeli nurek wynurzy się zbyt szybko, gaz ten rozpręży się dokładnie tak jak ma to miejsce przy otwieraniu butelki oranżady – ciecz pieni się wtedy, ponieważ w butelce zmniejszyło się ciśnienie i gaz gwałtownie się ulatnia.

W tym przypadku mamy jednak inną sytuację. Według historii Godzilla jest zwierzęciem ziemnowodnym. Oddycha zarówno płucami – na powierzchni, jak i skrzelami – pod wodą. Jeżeli założymy, że złapany potwór nie weźmie oddechu pod wodą i zejdzie na 1.5 km, po czym wróci, to wg mojego zrozumienia, nie powinno mu się nic stać, jako że gaz został zaczerpnięty pod ciśnieniem atmosferycznym, pod wodą został ściśnięty (ale to nie jest groźne dla tkanek), a po wypłynięciu znów się rozprężył, ale do objętości początkowej, przez co nie mógł uszkodzić ciała.

Jeżeli z kolei potwór mógł odetchnąć pod wodą (miał na to czas i ochotę) i zaczerpnął gaz w głębinach, sprężony pod ogromnym ciśnieniem, to podczas szybkiego wynurzania mogło mu się coś stać, dokładnie tak samo jak z rybami głębinowymi złowionymi w sieci i szybko wyjętymi na powierzchnię.

Ta druga opcja jest w moim zrozumieniu dużo bardziej skomplikowana. Czytałem artykuł, w którym pisał Pan o przypadku nurka, któremu nic się nie stało, ponieważ spędził oddychając pod wodą niewiele czasu. Godzilla także był pod wodą bardzo krótko. Czy specjalista mógłby oszacować prawdopodobieństwo, co stałoby się z potworem jeżeli zaczerpnąłby „powietrza” głęboko pod wodą, a później został gwałtownie wynurzony?

Wiem, że to tylko zabawa. Film nie opowiada o prawdziwym stworzeniu, wszystko jest tutaj umowne. Ale ciekawią mnie takie sprawy i mam nadzieję, że ta historia zainteresuje także Pana Profesora. Byłbym wdzięczny za komentarz, za który z góry bardzo dziękuję i pozostając z poważaniem czekam na odpowiedź

Profesor Simon Mitchell jest nie tylko naukowcem, ale i doświadczonym nurkiem

I odpowiedź, którą nadspodziewanie szybko otrzymałem:

Hello Pawel,
Thanks for your message.
I am attaching a copy of a comprehensive article I wrote on decompression sickness recently. Hopefully, it will help your understanding of this problem.
Being blown apart by decompression sickness is an unlikely outcome of pressurization that does not involve breathing an inert gas during the time under pressure. Warm regards, Simon
Professor Simon Mitchell MB ChB, PhD, DipOccMed, DipAdvDHM (ANZCA), FUHM, FANZCA

Jak widać, profesor potwierdził moje przypuszczenia dotyczące pierwszej wersji – czyli gdy Godzilla nie zaczerpnie powietrza pod wodą. Jednak nic nie powiedział o wersji drugiej, a artykuł, który podesłał, obszernie opisywał chorobę dekompresyjną u ludzi – w końcu to naukowiec…

Popuśćmy zatem wodze fantazji – i miejcie czelność poprawić mnie, jeżeli się mylę 🙂

Najpierw, co to takiego ta choroba dekompresyjna i na czym polegał superplan naukowców w filmie?

Choroba dekompresyjna (DCS, ang. decompression sickness) występuje, gdy gaz (głównie azot) rozpuszczony w tkankach podczas przebywania pod zwiększonym ciśnieniem (np. na dużych głębokościach) nie zdąży się odpowiednio uwolnić przy wynurzaniu. Jeśli wynurzenie jest zbyt szybkie, gaz ten może gwałtownie tworzyć pęcherzyki w ciele, co prowadzi do różnorodnych objawów – od bólu stawów po poważne uszkodzenia tkanek i narządów. W filmie choroba ta miała dosłownie rozerwać ciało potwora.

Dla człowieka ryzyko DCS pojawia się, ponieważ oddychamy powietrzem pod wysokim ciśnieniem (zgodnie z prawami fizyki gazów), a azot z tego powietrza przenika do tkanek w większej ilości, niż ma to miejsce przy ciśnieniu atmosferycznym. Tlen także przenika, ale jest jednocześnie metabolizowany przez organizm, a azot – jako gaz obojętny – nie, po prostu rozpuszcza się w płynach komórkowych(?).

Jak DCS ma się do ludzkiego nurkowania?

Maksymalna głębokość, na którą człowiek może nurkować bez konieczności wykonywania przystanków dekompresyjnych, zależy od wielu czynników, takich jak czas zanurzenia, używany gaz (zwykle powietrze), kondycja nurka oraz stosowane tabele dekompresyjne. Przyjmuje się jednak, że maksymalna głębokość nurkowania bez dekompresji wynosi 30–40 metrów (100–130 stóp), w zależności od czasu spędzonego na tej głębokości. Na 30 metrach maksymalny czas bez dekompresji wynosi 20 minut, na 40 metrach to o połowę mniej. Trzeba pamiętać, że kolejne nurkowania mogą skrócić te czasy, ponieważ w organizmie po każdym z nich pozostaje trochę azotu.

Według różnych źródeł (ale nie widziałem prawdziwie naukowych), opisuje się osoby, które zanurzyły się głębiej (50 metrów) i, wynurzając się bez przystanków dekompresyjnych, przeżyły. Nie obyło się jednak bez jakichś urazów, czasowych bądź trwałych. Dla „zwykłych” ludzi bezpieczną granicą wydaje się być 18 metrów, na którą to głębokość najczęściej wydawane są różne licencje nurkowe dla amatorów (sam mam jedną z nich). Do takiej głębokości występuje tylko minimalne ryzyko narkozy azotowej, a czas, który można spędzić na tej głębokości bez potrzeby dekompresji to nawet godzina.

Co na to Godzilla?

Nie ma jednej Godzilli. W różnych filmach jego wysokość zmienia się od około 50 do nawet 300(!) metrów. W Minus One ma on około 50 metrów. Oznacza to, że głębokość 1500 metrów to trzydziestokrotność jego wzrostu. Tyle samo co dla dorosłego człowieka 1.8*30= 54 metry.

Jak widać, nie ma jednego Godzilli. Tak „naprawdę” są ich dziesiątki.

Na głębokości 54 metrów ciśnienie wynosi ok. 6.5 atmosfery co oznacza, że każdy litr zaczerpniętego na tej głębokości gazu będzie zajmował na powierzchni prawie 7 razy większą objętość. Dla 1.5 kilometra to 150 atmosfer i gigantyczna różnica objętości (zgodna z prawem Boyle’a-Mariotte’a, według którego objętość zmniejsza się liniowo wraz ze wzrostem ciśnienia).

Jednak i sam potwór, trzydziestokrotnie wyższy od przeciętnego człowieka i 250 tysięcy razy od niego cięższy (wg Internetu, waga Godzilli w Minus One to 20 tysięcy ton), z pewnością jest dużo bardziej odporny na warunki zewnętrzne.

Dowodu nie wymaga (lol) fakt, że w rzeczywistości zwierzę takiej wielkości nie miałoby prawa istnieć z powodów czysto fizycznych – po prostu załamałoby się pod własnym ciężarem zanim dorosłoby do tej wielkości. A gdyby nawet jakimś cudem zmaterializowało się znikąd, to po chwili wystąpiłaby cała seria innych „katastrof” uniemożliwiających mu przeżycie.
Jednak tak nie jest – Godzilla całkiem żwawo kroczy, bardzo szybko pływa, pluje atomowym ogniem i jest do tego całkiem bystry. Daje to podstawy by przypuszczać, że jego budowa jest tak krańcowo wytrzymała, że te marne półtora kilometra to dla niego nic.

Opisane w filmie założenie, że gwałtowne wynurzenie na głębokości 1,5 kilometra spowoduje śmierć Godzilli przez chorobę dekompresyjną, jest ciekawe, ale nierealne. Godzilla musi mieć wyjątkowe mechanizmy adaptacyjne, takie jak, na przykład: specjalne płuca lub tkanki, które nie absorbują gazów w takim stopniu jak organizm człowieka, układ krążenia, który efektywnie usuwa nadmiar gazów podczas wynurzania czy w końcu zdolność do szybkiego przystosowywania się do zmian ciśnienia.

Wszystko to powoduje, że plan Japończyków był od samego początku skazany na niepowodzenie.

Co pozwala nam wreszcie przejść do samego końca.

Bracia Reptilianie!

Wielokrotnie mieliśmy okazję przekonać się, jak ludzie próbują wybielić swoje czyny, jednocześnie oczerniając nas, szlachetny ród gadów. Film Godzilla Minus One to kolejny przykład tej manipulacji.

Wszyscy znamy Godzillę. To dobry chłopak, może trochę narwany, ale zawsze uprzejmy – dzień dobry powie, a jeśli coś zepsuje, to potem przeprosi. Tamtego feralnego roku Godzilla chciał się tylko trochę zabawić. Wiadomo, że nie ma lepszej rozrywki niż przewrócenie paru budynków, prawda? Któż z nas nie zrobiłby czegoś podobnego dla odrobiny radości? Może czasem mu się odbiło i nie zatkał ust, może nadepnął tu czy tam, ale przecież to wciąż porządny gad.

A co zrobili ludzie? Zamiast zaakceptować jego przeprosiny i pozwolić mu spokojnie odejść, nakręcili ten paskudny paszkwil! W tym filmie przedstawili Godzillę – naszego brata – jako potwora, a przecież wszyscy wiemy, że chciał tylko trochę pofiglować. Co gorsza, tym kłamstwem próbują nas wszystkich oczernić. To niesprawiedliwe i niegodne!

Bracia, nie dajmy się zwieść ludzkim manipulacjom. Godzilla jest jednym z nas – nie zapominajmy o tym. Tylko ludzie siedzą w kinie!

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments