Dlaczego głosowałem na

0
490

Tragikomedia „Polska”, akt 6, scena 1

Stoi Polak z opuszczonymi spodniami. PIS go grzmoci niemiłosiernie.

Obok stoi KO, klepie PiS w ramię i mówi: „teraz my”.

Na to Polak odwraca się, także klepie PiS w ramię i mówi: „no, racja, teraz oni”.

W tle stoją inne partie, patrząc na całą scenę z niewyobrażalną zazdrością. Kiedyś one też będą mogły.

Kurtyna opada na kolejne cztery lata.

 

Przed podjęciem wyboru długo zastanawiałem się, jakie mam opcje. Przestudiowałem – trochę pobieżnie, ale jednak – programy partii ubiegających się o władzę. Wykonałem test na latarniku wyborczym. Mimo, że wynik nie pokrywał się z przewidywaniami, uznałem, że tak właśnie zagłosuję. Zgodnie ze swoim sumieniem, nie mając na celu żadnych korzyści (a raczej minimalizując potencjalne straty), wybrałem partię, na którą będę głosował.

Ujawniając nazwę partii zostałbym osobą prześladowaną.

Osoby, które bardzo angażują się w politykę (polega to co prawda na oglądaniu telewizji, ale zawsze), nie przebaczyłyby mi, że oddałem głos w taki właśnie sposób. Partie trzymające władzę, lub pretendujące do trzymania władzy (zresztą – to jedni i ci sami, co wie każdy, kto ma prawa wyborcze dłużej niż 10 lat) dołożyły wszelkich starań, żeby tak dokładnie wyprać mózgi swojemu elektoratowi, że teraz nie ma miejsca na „przebacz”. Jesteś z nami, albo przeciwko nam.

Wyborcy do tego stopnia zacietrzewili się i zabarykadowali w tej postawie, że każdy myślący odmiennie jest ich wrogiem. Nie ważne, czy przyjaciel, czy brat, czy syn czy też matka – myślisz inaczej? Albo jesteś tępy ćwok, prostak, odmóżdżony, stary, ze wsi – to w przypadku gdy preferujesz PiS. Albo z kolei jesteś niemiecki sprzedawczyk, zdrajca, nie-patriota – jeżeli lubisz KO.

Innej opcji nie ma, bo w naszej gównianej demokracji albo oddajesz głos na partie główne, albo rzucasz go w błoto. A więc wybieraj, i wybierz mądrze – w zależności od tego jak chcesz być przezwany.

Przezwany przez kogo? Osoby, wydawałoby się, które cię lubią, szanują, uważają za dobrego człowieka. Czy to ich wina? Otóż nie. Mieli tego pecha, że partie głównego nurtu (w naszym przypadku: ścieku) wyprały im mózgi, programując w ten sposób, że przestali myśleć samodzielnie, a opierają się tylko na kłamliwych, szczujących pomówieniach.

Bo walka wyborcza AD2023 to walka na szczucie. Walka nieczysta. Rzucamy gównem na oślep, kto dostanie ten gapa. Nie ma odrobiny merytoryki – KO chce za wszelką cenę wygnać PiS od żłobu, z kolei PiS dzielnie się broni. I używają do tego każdej dostępnej broni, im bardziej obleśna, paskudna, obrzydliwa, tym lepsza. Tym bardziej spolaryzuje głosujących, podzieli ich, zapewni odpowiednią wysokość słupków w sondażach.

Jeżeli masz tylko odrobinę dystansu do tego wszystkiego z łatwością dostrzeżesz tutaj wynalazki inżynierii społecznej, które przez setki czy tysiące lat mistrzowie – od potulnego jeszcze i stosunkowo spokojnego znaczenia „divide et impera”, poprzez makiaweliczne „cel uświęca środki”, aż do doskonałego w swojej nienawiści Goebbelsa i jego wiecznie żywe „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Przekrój przez wieki skondensowany w kilku tygodniach przedwyborczej szczujni na który wielu dało się nabrać.

Do tego stopnia, że większość nie wie za co tak naprawdę walczy. Ważne jest to co mówi Wybrana Partia. A WP mówi zawsze: „my dobrze, oni źle”. I nie pytaj się „czy na pewno?” albo „dlaczego?”. Na te pytania nie otrzymasz odpowiedzi. Zostaniesz wyklęty, co notabene również przypomina totalitarne wynalazki z przeszłości. Masz być duszą i ciałem nasz.

A tak naprawdę, poczciwcze, nie walczysz ze mną – swoim przeciwnikiem. Bo ja nim nie jestem. Nie uważam głosującego na kogokolwiek za gorszego, głupszego, sprzedawczyka czy wieśniaka. Każdy powinien robić tak jak mu to dyktuje sumienie i nikt nie ma prawa go z tego rozliczać. Nie powinieneś wyzywać jego, tylko to polityczne ścierwo, które chce, żebyś tak właśnie postępował.

Robią to cynicznie i bez najmniejszych skrupułów, nie obchodzi ich Twoje życie, a tylko i wyłącznie ich cel. Czy to zasiadanie w ławach sejmowych, czy co tam możesz sobie wymyśleć. Myślisz, że cokolwiek dla nich znaczysz? Twoje dobro? Najważniejsze, żeby wygrali wybory. I następne, i jeszcze jedne.

A jeżeli będą do tego musieli poświęcić Ciebie, czy nawet setki takich jak Ty – zrobią to bez zmrużenia okiem.

Plwam na politykę, na polityków. Żałuję, że potrafią zaślepić tak bardzo, że ludzie nie szanują siebie, nie potrafią ze sobą rozmawiać, a słowo tych szuj jest dla nich najwyższym prawem. Przezywają się na fejsbukach, zrywają kontakty, bo ktoś ma czelność nie być zaprogramowanym tak samo jak oni.

Tym Polakiem ze wstępu jesteśmy my wszyscy. Ja nie odwracam się i nie instruuję, kto teraz, a po prostu stoję posłusznie, ze spuszczonymi spodniami, bo wiem, że nic się nigdy nie zmieni. Nazwij mnie osłem, bo czuję się jak osioł Beniamin z Folwarku Zwierzęcego. Pamiętacie ostatnią scenę z tej książki?

„- Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.”

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments