Prawicowe poglądy fascynowały mnie od kiedy pamiętam. Gdy byłem małolatem i polityki nie znałem w ogóle, już pociągały mnie proste jak drut poglądy wyśpiewywane przez Honor, Legion czy inne barachło. To chyba wpisane w młodość, że pociąga człowieka grupa, jednoznaczne poglądy i proste, czarno-białe spojrzenie na świat.
Potem przyszedł czas na Korwina. Ja trochę starszy, a on jawił się jak czarodziej, umiejący elokwentnie wypowiedzieć się na każdy temat. Jednoznacznie, prosto, trafnie i czasem nawet z dowcipem. O, jak mi to pasowało. Przez długie lata powoływałem się na niego i dopiero w trakcie studiów zacząłem pojmować, że świat nie jest taki do końca czarno-biały, „my-prawicowcy” niekoniecznie jesteśmy biali, proste odpowiedzi nie istnieją a jeżeli ktoś twierdzi inaczej to kłamie. Świadomie czy też nie, ale raczej tak – szczególnie jeżeli czerpie z tego kłamstwa zyski.
A jest się przecież o co bić. Dofinansowania dla partii sejmowych stanowią łakomy kąsek i duża część wanna-be-posłów zrobi niemalże wszystko, żeby się dobrać do tego korytka.
Najbardziej boli mnie jednak to, że absolutnie nie widzę nikogo wartego mojego głosu. Szeroko rozumiana opozycja z PO na czele ma jedno realne hasło: „PIS WON”. Gospodarka? Cokolwiek konkretnego? „PIS WON”, to odpowiedź na każde pytanie. Co zamiast? Oczywiście TKM.
Na takie dictum mogę odpowiedzieć dwojako. Kulturalnie – czyli, że startując do sejmu powinno się reprezentować trochę więcej. Albo niekulturalnie, wiadomo jak:
(tutaj miał się znaleźć link do piosenki punkowego twórcy Para Wino pt. „Wypierdalać”. Lubię słuchać muzyki z młodości, co notabene ma jakieś tam wyjaśnienie psychologiczne, ale gdy przesłuchałem sobie to raz jeszcze, doszedłem do wniosku, że nie chcę wpisywać się w ten wszechogarniający trend podziału społeczeństwa na „my” i „oni”. Nie „Wypierdalać” zatem, ale „Uważam, że robicie źle, nie chcę siedzieć cicho i dlatego to opiszę, aby kiedyś wszystkim było lepiej”).
Zresztą lewiatany polskiej sceny politycznej są i tak spalone w moich oczach. Jak ja tęsknię za prawicą… Nieskalaną tym konserwatywnym, średniowiecznym światopoglądem, zajmującą się problemami nie wyssanymi z palca, ale naprawdę istniejącymi. Nie bandą szurów prowadzonych przez turbo-popierdzieleńców, którzy kiedy tylko otworzą usta, to żeby powiedzieć coś tak głupiego, że człowiek się potem wstydzi powiedzieć, że choć myśli o głosowaniu na nich. Patrz nieśmiertelne cytaty Korwina, Brauna czy Mentzena.
Ale nie – bo niby dlaczego mieliby się zmieniać? Społeczeństwo jest sfrustrowane walką Pisu z bandą pragnącą wrócić do żłoba i myśli sobie, że każdy inny będzie lepszy. Coraz bardziej skłania się ku tej właśnie dzisiejszej prawicy, takiej jaka ona jest. A skoro słupki rosną, to po co robić cokolwiek więcej?
Można przecież drenować popularność tam, gdzie mamy jej najwięcej. Polska prawica bryluje zatem w internecie. Tam odkrywają coraz to nowe pokłady wchodzących w dorosłość „kucy”, dokładnie takich jak ja kiedyś. I karuzela się kręci.
Raz na jakiś czas zrobi się wywiad, z którego głupota aż bije, ale co z tego, skoro widownia przyklaśnie i powie, że lepszego nie widziała. Weźmy chociaż Mentzena u Cejrowskiego, dwóch Koryfeuszy prawego skrzydła.
Już na początku Cejrowski jedzie po bandzie i stwierdza, że politykiem może zostać tylko przedsiębiorca. Potem zaś jest tylko lepiej. „Tezy” Cejrowskiego na bazie których opiera się cały wywiad są absurdalnie oderwane od rzeczywistości. Oto kilka z nich: „dług publiczny powinien wynosić zero zawsze i konstytucyjnie”, „podatki to przemoc i rabunek. Podatki nie są potrzebne, bo w Arabii Saudyjskiej nie ma podatków”, „to nie rząd ma decydować na co idą podatki, ale podatnicy, zaznaczając w zeznaniu PIT na co chcą żeby szły”.
Wiem, że taki skrót może nie być za bardzo czytelny, a pewnie nikomu nie będzie uśmiechało się tracenie życia na słuchanie tego gunwa. Alternatywą jest przesłuchanie na dwukrotnym przyspieszeniu. Ale widać ten trend – jakbyśmy na fizyce w szóstej klasie byli: „przy założeniu, że sznur ma pomijalną masę a opory ruchu są zaniedbywalne…”. Po co w ogóle marnować czas na takie rozmowy, skoro można go spożytkować na przekonanie trochę więcej oczekujących widzów? Czy oni naprawdę uważają, że każdy ich potencjalny wyborca bezkrytycznie łyknie każdą papkę, którą mu rzucą?
Odpowiadam: po to, że to się nie opłaca. Dużo lepiej zrobić show, poklepać się na końcu po pupach i odtrąbić jacy to jesteśmy wspaniali, niż ryzykować, że niezdarnymi próbami tłumaczeń zniechęcimy co rozsądniej myślących oglądających.
Ale z drugiej strony – dlaczego mielby robić inaczej? Poczytajcie komentarze pod „wywiadem”… WY! Którzy piszecie te wazeliniarskie komenty sami jesteście sobie winni. Hodujecie żmiję, która gdy tylko wejdzie do sejmu zrobi dokładnie to samo co każdy inny. Dlatego, że nic od nich już teraz nie wymagacie. Bezkrytycznie łykacie to co wam dadzą, jeszcze im za to dziękując. Myślicie, że złapaliście Pana Boga za nogi, bo Pan Doktor do was mówi. Ale to zmyłka, pic na wodę. Jeżeli nawet Mentzen nie jest najgorszy, to należy od niego wymagać dużo, dużo więcej. Na pewno nie tego:
Czyli wiśnia na torcie, Mentzen przechodzący w tryb pasywnej agresji gdy dziennikarz powiedział coś, co mu się nie spodobało. Konkretniej – zacytował badania dot. wpływu bicia dzieci na ich rozwój. Sposób, w jaki skwitował dziennikarza. Ten poziom buty i samouwielbienia definitywnie pokazuje, że Mentzen dojrzał, żeby dołączyć do kolegów w sejmie. I pewnie to się stanie już w październiku 2023. A za jakiś czas znów, jak to wiele razy widzieliśmy podczas III/IV RP:
„Słychać było dwanaście wściekłych głosów, a wszystkie brzmiały jednakowo. Nie było już żadnych wątpliwości, co się zmieniło w ryjach świń. Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim”
Ja próbowałem kiedyś porozmawiać z Prawicą. Przyszedłem do nich z prośbą o wytłumaczenie czegoś. Otrzymałem dokładnie takie same tłumaczenia jak Mentzenowe gadki teraz. Od tamtego czasu wiem, że to nie ma sensu. Nie jest ważne jaka partia będzie nami rządziła. Każda prawdopodobnie nie zepchnie nas z powrotem do poziomu PRLu, a każda jednakowo będzie kręciła wała i miała nas za te zwięrzęta z Folwarku.
Choć z ostatniej strony: błagam, niech ktoś mi udowodni, że się mylę…