Zrobiłem dziś podsumowanie moich codziennych frustracji. Rezultat nie jest dla moich stałych czytelników zaskoczeniem. Najbardziej wkurza mnie głupota… wróć – nie głupota. Bądźmy precyzyjni. Najbardziej wkurza mnie połączenie braku wyobraźni z kompletną obojętnością na potrzeby innych ludzi. Innymi słowy – egoizm, polegający na życiu z postawą typu: „ja, ja, kur*a jaaaaaa!!!!!”
Całkowite zobojętnienie na to, że inni istnieją, a Twoje potrzeby nie są wcale najważniejsze. A przynajmniej nie jedyne na świecie. I to, że robiąc coś, zrobisz z myślą o innych – czy nie będziesz im przeszkadzał, czy możesz jakoś umilić/ułatwić im życie, nie jest naprawdę czymś abstrakcyjnie bolesnym.
Skąd te przemyślenia? Otóż zobaczyłem dziś na drodze rowerzystów. Piękny, kolorowy peleton złożony z fanów cyklizmu w całym spektrum wiekowo-płciowym. Grupa, najwyraźniej cieszących się piękną pogodą, ludzi. Jechali Traktem św. Wojciecha z Pruszcza do Gdańska. Korowód otwierał radiowóz policyjny, zamykał zaś dwukilometrowy, sunący dostojnie w tempie najwolniejszego fana kolarstwa, sznur samochodów.
Dla tych, którzy nie zrozumieli: rowerzyści wymyślili sobie, że ich manifestacja przywiązania do jednośladów spowoduje wzrost popularności tego środka transportu wśród rodaków. Nie pomyśleli jednak, że zmuszając setki kierowców samochodów do jazdy w ich tempie spowodują coś wręcz przeciwnego. Dla każdego było to co innego, ale podejrzewam, że można te wszystkie myśli uogólnić do tzw. „wkurwu na tych pieprzonych pedalarzy”.
Rowerzyści mieli prawo jechać po drodze. Dostali ochraniający ich radiowóz, pozwolenie, wszystko się zgadzało. Ale organizatorzy nie byli na tyle przewidujący i empatyczni, żeby zmusić się do małego eksperymentu myślowego pt. „czy na pewno robimy to dobrze?”. Obok Traktu przebiega droga techniczna, doskonale nadająca się do przejazdu rowerowego. Jadąc tą drogą rowerzyści tak samo zamanifestowaliby swoje hobby, jednocześnie nie utrudniając nikomu życia. Lub minimalizując to utrudnienie. Co przeszkodziło? Prawdopodobnie zdefiniowane w pierwszym akapicie podejście „ja, ja, kur*a jaaaaa!!!!!”.
Chciałbym być wszechwiedzący i móc wiedzieć, ilu osobom taki przejazd utrudnił życie. Ile osób w myślach i na głos klęło na rowerzystów. A ilu, widząc taki kolorowy przejazd, pomyślało: „fajni ci rowerzyści, może i ja zacznę”?.
PS. Policja, mimo całej mojej sympatii do tej formacji, po raz kolejny w ciągu dwóch tygodni pokazała się z nie najlepszej strony, nie usuwając ograniczeń dla pojazdów mechanicznych zaraz po wyjeździe rowerzystów z Pruszcza. Tym samym powodując korki, których łatwo dałoby się uniknąć, gdyby tylko ktoś myślał o dobru innych, a nie czubku własnego nosa.
PS2. Narzekania moje piszę z pozycji rowerzysty, ale i kierowcy. Akurat jechałem w przeciwnym kierunku i całe utrudnienia nie dotknęły mnie zbyt mocno. Wymijając jednak ten ogromny sznur samochodów i widząc miny kierowców, mogłem łatwo wczuć się co dzieje się we wnętrzach ich samochodów… i głów. Sam, będąc rowerzystą, czułem zażenowanie z powodu całej tej sytuacji.