Jedność gwarantem zwycięstwa

0
523

Jak dotąd moja strategia polegająca na nieoglądaniu wiadomości sprawdzała się doskonale. Ma ona dwie główne zalety – nie denerwuję się, bo nie oglądam. A jednocześnie, jeżeli jest coś naprawdę ważnego to i tak się dowiem – będzie to zbyt szeroko komentowane, żeby nie. We czwartek dowiedziałem się o rosyjskim ataku na Ukrainę.

W piątek spędziłem (jak na mnie) dużo czasu przeglądając różnego rodzaju wiadomości i komentarze. Wszyscy potępiają atak, ale. Jak zawsze, jest jakieś ale. I o ile zazwyczaj jestem jego zwolennikiem – bo nic nie jest czarno-białe, tak tym razem absolutnie się z tym „ale” nie zgadzam.

Nie chcę jednak żeby ten wpis był agregatem strumieni wiadomości, które czytałem. Piszę go w innym celu – żeby pokazać, być może inne, spojrzenie na ten temat.

Uważam, chyba tak samo jak większość, że powinniśmy zastosować najwyższe możliwe sankcje wobec agresora.

Zastanawiałem się nad tym – ponieważ np. łatwo jest powiedzieć „odetnijmy Rosję od systemu SWIFT”. Zwykły człowiek, taki jak ja, nie wie jakie mogą być inne konsekwencje takiego posunięcia. Eksperci wskazują, że być może zacieśnienie więzi Rosja-Chiny, może umocnienie się Pekinu, zwiększenie znaczenia alternatywnego systemu wymiany pieniędzy – wiele takich rzeczy.

O konsekwencjach można doczytać, jeżeli tylko bardzo chcesz. Ale czy w tak nerwowym, pełnym emocji czasie ktokolwiek chce czytać o czymś innym niż bezpośrednie relacje z wojny? Czy nie dużo wygodniej przeczytać nagłówek prasowy „Niemcy nie wyślą broni do Ukrainy” albo „Niemcy i Włochy przeciwko odłączenia Rosji od SWIFT”? Czytasz i od razu wiesz, kto jest piątą kolumną w naszej Zjednoczonej Europie.

Czy aby na pewno? Dlaczego te kraje oponują? Jaka jest racjonalizacja ich decyzji? Tego już się nie dowiesz. Ale to nic, bo już przecież wiesz, że Niemcy i Włochy to żmije, na własnej piersi wyhodowane. Jesteśmy teraz i my i oni.

Podobnie wygląda sytuacja w Polsce. Wszyscy zgadzamy się, że Rosja popełniła okropny czyn, atakując Ukrainę. Ale… przecież Ukraina to nasz odwieczny wróg. To Wołyń. Rzeź dzieci, ludzi, kobiet, bestialskie mordy i pogromy. Jak teraz współczuć potomkom tych bestii? Takie głosy też się pojawiają.

Ten przydługi wstęp napisałem, żeby powiedzieć czego chciałbym ja. Otóż chciałbym, żebyśmy przynajmniej w obliczu tej tragedii, tej zapomnianej od niemalże 80 lat sytuacji, tego ogromnego zagrożenia, żebyśmy przynajmniej teraz umieli się zjednoczyć.

Bo tak, to racja – rzeź Wołyńska zdarzyła się naprawdę i była ogromną tragedią. Niemcy i Włochy mają swoje interesy i według nich działają. My w Polsce też dzielimy się na zwolenników i przeciwników rządu. To rzeczy ważne, ale nie dzisiaj. Nie w najbliższych latach. Nie kiedy kilkadziesiąt kilometrów od naszych granic toczą się walki pomiędzy Rosją a Ukrainą.

To ostatni czas na zjednoczenie się.

Znacie wiersz Martina Niemöllera? Pewnie tak – albo wiersz, albo parafrazę. Oto polski przekład:

Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.

Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.

Teraz przychodzą po związkowców. Później będziemy już tylko my. To ostatni czas żeby mimo tych różnic, które dzielą nas na co dzień, zjednoczyć się – my i Niemcy, Pisowcy i Platformersi, radykalne „lewactwo” i prawaccy „faszyści”. Jeżeli nie zrobimy tego teraz, za parę lat zjednoczymy się wszyscy, jednorako przygniecieni putinowskim butem*.

I wiem, że to głos wołającego na pustyni – chciałbym mieć gigantyczne zasięgi, dzięki którym trafiłbym do ludzi, którzy mogą o czymkolwiek decydować. Ale mam jakie mam i trafiłem właśnie do Ciebie. I cieszę się, jeżeli przeczytałeś/przeczytałaś do końca – jeżeli jeszcze weźmiesz to sobie do serca, będę miał poczucie, że zrobiłem coś dobrego.

Jako zwykły, „szeregowy” obywatel możesz zrobić może nie tak wielkie, ale jednoznaczne kroki pokazujące Twój sprzeciw wobec Rosyjskiego agresora – nie kupuj rosyjskich produktów. Wiem, że Żubrówka jest dobra, ale trudno. Planujesz zmianę systemu ogrzewania? Zrezygnuj z ruskiego węgla już teraz. Masz znajomego, który jest za Ukrainą, „ale”? Powiedz mu o tym, co tu przeczytałeś. Kłócisz się z kimś o politykę? Zrozum jego racje, dojdźcie do porozumienia a nie skaczcie sobie do oczu bo jeden z Was lubi Kaczyńskiego, a drugi nie.

Rosja nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo ze zjednoczonymi krajami Zachodu. Pojedyncze – a szczególnie Polska, Ukraina, Rumunia czy podobne – są dla niej przegryzką. Twój wybór – albo będziesz pamiętał o tym, albo o wyimaginowanych bądź prawdziwych żalach do potencjalnego alianta.

 

*Nie wydaje mi się, żeby agresja militarna na Polskę była realna. Ale gdybym dobrze przewidywał przyszłść, teraz byłbym milionerem.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments