W zamierzeniu ma to być jeden z kluczowych artykułów na tym blogu. Mocne wejście, prawda? Powiem więcej – jeżeli nie miałeś świadomości jak ważne jest słowo „przepraszam”, to być moze będzie to najważniejszy artykuł, który przeczytałeś w życiu. Dla osób, które czytać nie lubią krótkie podsumowanie: „zapoznaj się ze znaczeniem słowa przepraszam i używaj go, jeżeli jest to konieczne”.
Mam prawie czterdziestoletnie doświadczenie w rozmowach z ludźmi 🙂
Wielokrotnie sam miałem okazję przepraszać bądź być przepraszanym. Jeszcze więcej razy miałem nieprzyjemność być w sytuacji, gdy tego zwykłego przepraszam zabrakło.
O ile w życiu prywatnym najgorsze co może się przydarzyć, jeżeli nie przeprosisz za popełniony błąd, to na przykład rozkwaszony nos, rozwód, czy wypędzenie z rodziny, to w zawodowym może to być nawet różna forma zakończenia kariery w danej firmie, połączona z dodatkowymi przyjemnościami. I znów – wielu z tych sytuacji można by uniknąć, gdyby wystarczająco wcześnie udało się uświadomić sobie, że właśnie popełniłem błąd i muszę go w jakiś sposób naprawić.
Najprostszym sposobem naprawy popełnionego błędu jest wyrażenie skruchy przy użyciu słowa przepraszam.
Działa to tym lepiej, im szybciej uświadomisz sobie popełniony błąd. Ba – jeżeli uświadomisz go sobie przed tym, gdy wykryje go dotknięta tym błędem osoba i sam przyjdziesz z przeprosinami, to jesteś na z góry wygranej pozycji.
Dlaczego?
Weźmy przykładową firmę. Pracujesz w niej nad przygotowaniem pewnych formularzy. Niestety, mimo chęci i starań, nie udało ci się ich przygotować na czas, przez co stało się coś strasznego. Jak zachowasz się w takiej sytuacji?
- A) Udam, że nic się nie stało
- B) Oskarżony o błąd zaprzeczę, że zawaliłem
- C) Oskarżony o błąd przyznam się do błędu
- D) Gdy tylko uświadomię sobie, że nie dam rady przyjdę do szefa z przeprosinami i planem naprawy
Jak sądzisz, co się stanie po każdej z tych hipotetycznych reakcji?
W zależności od szefa, każda opcja poza D poskutkuje czymś niedobrym dla Ciebie. Pominę opis konsekwencji, bo chyba każdy się ich domyśla. Za to umiejętnie wykonany plan D może nie tylko uratować Cię od jakiejś kary, ale nawet postawić Cię w jeszcze lepszym świetle!
Co się dzieje gdy przepraszasz?
Wyobraźmy sobie realizację planu D. Przychodząc zanim szef dowiedział się o wpadce i zdążył się zdenerwować, już punktujesz.
Jeżeli w swojej wypowiedzi przyznasz się do winy, to automatycznie wytrącisz oręż z ręki szefa.
Właśnie się sam opieprzyłeś. Im mocniej, tym mocniejsza będzie „antyreakcja” przełożonego. Działa tu ciekawy efekt psychologiczny. Jeżeli powiesz w mocnych słowach „głupi jestem, spartoliłem”, to osoba, która jeszcze przed chwilą chciała to powiedzieć zawyczaj powie coś w rodzaju „nie przesadzaj, nie jest tak źle, nic tak wielkiego się nie stało”. Wchodząc do biura szefa wyobrażałeś sobie świniobicie, a dzięki samokrytyce role odwróciły się i przełożony z oskarżyciela stał się Twoim obrońcą.
Oczywiście to nie działa zawsze. Przede wszystkim przyznanie się w ten sposób działa tylko po raz pierwszy. Jeżeli zrobiłeś coś głupiego, to za pierwszym razem przyznając się do winy i przychodząc z planem naprawczym rzeczywiście możesz zapunktować (albo nie stracić zbyt wiele). Ale gdy zrobisz to samo po raz drugi lub trzeci, samokrytyka nie zadziała.
Mądry człowiek uczy się na błędach i żadna wymówka nie pomoże gdy popełnia się ciągle te same.
Po drugie ważny jest też plan naprawczy
– stało się coś złego – z Twojej winy. Nie możesz przyjść i powiedzieć – no trudno, radźcie sobie. Raczej w drugą stronę – spartoliłeś, pomyśl zatem co zrobić, żeby negatywne skutki zminimalizować. Przedstaw swoje przemyślenia – idealnie, jeżeli w momencie przedstawiania swojego planu podjąłeś już pierwsze kroki prowadzące do naprawy błędu.
To wszystko wiemy. Po przeczytaniu tego tekstu z pewnością naszła Cię myśl, że piszę oczywiste oczywistości. A jednak, wiedzieć a postępować zgodnie z wiedzą to dwie różne rzeczy. I gorąco Cię zachęcam, abyś już od dzisiaj zaczął stosować wiadomości zawarte w artykule w swoim codziennym życiu.
Ponieważ przepraszać powinieneś nie tylko szefa i nie tylko kiedy zrobisz coś naprawdę głupiego.
„Przepraszam” zdziała cuda, gdy kogoś potrącisz w tłumie, gdy spowodujesz niebezpieczną sytuację samochodem na ulicy, gdy pokłócisz się z domownikami. Nawet, jeżeli tak jak w moim przypadku, w momencie kłótni krew zalewa Ci oczy i przestajesz kontaktować, to już chwilę później otrząśnij się, zastanów co właśnie zrobiłeś i sprawdź, czy właśnie „przepraszam” z Twojej strony nie będzie najlepszym zakończeniem głupiej sytuacji.
To wymaga pewnego rodzaju odwagi, pozbycia się przykrywki fałszywego honoru, ale procentuje i wiem to na pewno. Co więcej – stale stosując ten sposób zmieniasz nie tylko postrzeganie Ciebie przez otoczenie, ale siebie samego. Za każdym razem mówisz te „przepraszam” coraz wcześniej po fakcie. A w końcu możesz dojść do momentu, gdy już w trakcie kłótni dojdzie do Ciebie myśl: „co ja właśnie wyprawiam?”. I to także wiem na pewno, bo widzę to po sobie.
I to koniec. Jeżeli kiedykolwiek dzięki temu wpisowi uratujesz swoje życie – czy to rodzinne, czy zawodowe, lub choćby unikniesz jednej kłótni z najbliższymi, daj znać – będę wtedy wiedział, że ta gadanina ma sens i komuś oprócz mnie wychodzi na dobre 🙂