Parafrazując znany dowcip o policjantach:
Paweł siedzi na kanapie i czyta jakieś papiery.
Czyta i co chwila wykrzykuje: „ja cię”, „niemożliwe”, „naprawdę?”.
Monika, zaintrygowana, pyta się go: „co czytasz”?
-„Instrukcję obsługi aparatu”.
Ale poważnie – instrukcja do mojego „nowego” (dwuletniego) aparatu ma 600 stron – w porónaniu z dwustustronicową do poprzedniego modelu. Kryje się tam mnóstwo wiedzy i naprawdę sensownie jest ją przeczytać. Inaczej może się okazać, że zdjęcia nie wychodzą nie tylko dlatego, że nie umie się ich komponować (co jest wybaczalne), a z powodu prostej nieznajomości narzędzia do ich robienia.

Prosta rzecz, a jednak warto ją zauważyć. Tym bardziej, że nie czytanie instrukcji obsługi urządzeń RTV/AGD wydaje się być naszym sportem narodowym 🙂
Każdy przecież wie, jak obsłużyć mikser, prawda? Tyle, że w dzisiejszych czasach płacimy kupę pieniędzy za funkcje dodatkowe, dostępne właśnie po przeczytaniu instrukcji obsługi. Dajmy jej szansę 🙂