Wiele małych osób wysyła listy do Świętego Mikołaja, ale odsetek otrzymanych odpowiedzi jest, mam wrażenie, niewielki. Tym większa radość, jeżeli takie małe stworzenie dostanie odpowiedź na swój list. Skoro więc zadajemy sobie trud i wręczamy dzieciakom podarunki, może warto byłoby poza wydatkami pieniężnymi poświęcić odrobinę czasu na coś odrobinę bardziej osobistego?
W końcu napisały, niekiedy z wielkim wysiłkiem, te parę słów które wyrażają coś więcej niż opisy przedmiotów. To nadzieja na otrzymanie tego cudownego czegoś, co zmieni ich życie. Co pozwoli na pochwalenie się przed kolegami/koleżankami z przedszkola czymś naprawdę wyjątkowym 🙂
I nawet, jeżeli dla dorosłego taki list wydaje się zapisaną koślawymi kulfonami kartką papieru, to dla nadawcy listu do Świętego Mikołaja z pewnością jest on czymś więcej. I jako taki zasługuje na specjalne potraktowanie. Zresztą, spójrz sam(a):

Nie wiem jak Ty, ale dla mnie to wyjątkowo urocze i próbując wczuć się w osobę, która to pisała, czuję przypływ niesamowicie pozytywnych emocji.
Stąd nie będzie z pewnością zaskoczeniem, że postanowiłem poprosić Biuro Świętego Mikołaja o zrobienie wyjątku i odpisanie na tę notkę. Biuro wywiązało się ze swego zadania i poniżej możesz obejrzeć rezultat akcji:


Biuro okazało się empatią, bo odpisało, ale nie do końca, ponieważ nie dostosowało poziomu wypowiedzi do poziomu percepcji adresata. Do wielu elementów listu można się przyczepić i napisać go lepiej.
Ale to nieważne. Ważny jest fakt, że list dotarł i gdy wyjmowaliśmy go razem z Marią ze skrzynki, widziałem malujące się na jej twarzy zdumienie pomieszane z niedowierzaniem. Gdy jej go czytałem, być może nie zrozumiała wszystkiego, ale Mikołaj do niej odpisał i to się liczyło.

Na następny dzień zaniosła list do przedszkola i pani przedszkolanka przeczytała list całej grupie Sówek. Oczywiście nie byłem przy tym, ale sądzę, że Maria dostała odpowiedź jako jedna z nielicznych (bądź jedyna) w swojej grupie. List zaś pisany jest tak ogólnie, że każde dziecko mogło go wziąć do siebie. Dodatkowy plus, bo być może Biuro zrobiło jednym listem przyjemność większej ilości dzieci.
Jak dużym zaskoczeniem był ten list może pokazać fakt, że dużo starsza siostra z zazdością wypytywała się o szczegóły doręczenia korespondencji 🙂
A po co w ogóle o tym piszę? Ponieważ lubię robić tego rodzaju niespodzianki swoim dziewczynkom. Dość często dostają one listy – czy to od Mikołaja (ten był pierwszy), czy od Wróżki Zębuszki (z nią prowadzą nawet korespondencję). Uważam, że to miłe i zostawia im wrażenie, że nie są tylko przedmiotem, ale podmiotem w świecie w którym żyją. Chciałbym, żeby to wrażenie stopniowo przekształciło się w pewność i towarzyszyło im przez całe życie.

A dla Ciebie, być może, będzie to inspiracja, by także poprosić Mikołaja czy Wróżkę, by nie tylko przynosiły Twoim pociechom prezenty, ale także raz na jakiś czas się do nich odezwały. Chyba, że uważasz, że to nienajlepszy pomysł? Daj znać w komentarzach, przemyślę to sobie.
PS. Po napisaniu powyższego, sprawdziłem w Internecie popularność listów od Mikołaja. Okazuje się (zaskakujące…), że koła nie odkryłem i portale dla mam wręcz tryskają od porad jak taki list napisać. Ja nie podaję żadnej recepty. Jeżeli przeczytałeś i zrozumiałeś to, co chciałem przekazać, to będziesz umiał napisać list do swojego dziecka.