Interesuję się szeroko pojętą nauką i swoją pasję staram się zaszczepić moim córkom. Każdy spacer to okazja do pozbierania ciekawych kamyków, porozmawiania o chmurach, czy obserwacji owadów. Wszystko to można robić w dzień, ale przecież noc to także bardzo ważna część doby, a wspólne obserwacje rozgwieżdżonego nieba mogą dać mnóstwo frajdy zarówno dzieciakom jak i mi – osobie, która opowiada im o trudnych do ogarnięcia rozumem sprawach Wszechświata. Aby robić to jeszcze lepiej, postanowiłem zaopatrzyć się w odpowiednie narzędzia i zadałem sobie pytanie: jaki laser (od Chińczyka) mam kupić?
„Od Chińczyka” nasuwało się samo przez się. Od jakiegoś czasu odkrywam zakupy u naszych dalekowschodnich przyjaciół i gdy tylko nie goni mnie czas wolę kupić u nich, niż na allegro. Przede wszystkim taniej a i obsługa lepsza.
Do czego laser?
Zacznijmy od tego, po co w ogóle pomyślałem o laserze w kontekście obserwacji astronomicznych? Z pewnością większość z Was widziała prezentacje, w których prelegent posługuje się wskaźnikiem laserowym do skierowania uwagi słuchaczy na określone elementy prezentacji. To samo można, przy odpowiednio wysokiej mocy wskaźnika, zrobić podczas obserwacji nocnego nieba. Opowiadając o konstelacjach i planetach można jednocześnie wskazywać je na niebie i zamiast mówić „ta jasna gwiazda obok tej czerwonej”, po prostu skierować na nią promień lasera. Dla kogoś, kto nie widział takiego czegoś na żywo, może się to wydawać nieprawdopodobne – „jak to, wskazywać na niebie?”, ale uwierzcie mi – czarne niebo zachowuje się jak tablica i doskonale widać na niej przesuwający się punkt świetlny. Wystarczy tylko odpowiednio mocny wskaźnik.
Jak to działa?
Wskaźnik laserowy różni się „odrobinę” od laserów, które możemy zobaczyć w programach naukowych bądź filmach S-F. Jest tak dlatego, że należy on do grupy laserów półprzewodnikowych i za wytwarzanie światła jest tu odpowiedzialna maleńka dioda zasilana przez niewielką baterię.

Dzięki temu nie wymaga on dużej energii zasilania, jest kompaktowy i, co się z tym wiąże, ma niewielką moc. To ostatnie to wbrew pozorom zaleta, ponieważ w codziennym użytkowaniu zbyt potężna wiązka światła robiłaby więcej szkód niż dawała pożytku. Oczywiście, można spotkać diody o różnej mocy. Mój wskaźnik ma ok. 5 mW, ale na rynku można kupić nawet dochodzące do kilkunastu watów – oczywiście odpowiednio droższe.

Co kupić?
No właśnie – to chyba główne pytanie, dla którego czytasz ten wpis. To zależy od Twoich potrzeb. Jeżeli potrzebujesz wskaźnika o którym mówiłem na początku – aby w łatwy sposób prezentować omawiane obiekty, to w zupełności wystarczy wskaźnik o mocy 5 mW (0.005 Wata). Kolor w tym przypadku nie ma znaczenia, stawiałbym na zielony bądź czerwony. Sam posiadam ten pierwszy i doskonale odcina się od czarnego nieba. Sądzę, że niebieski może być trochę mniej odpowiedni do tego celu.
Musisz jednak pamiętać, że mimo zapewnień sprzedających, ten laser nie umożliwia przebijania balonów czy zapalania zapałek. Nie będziesz nim mógł wypalać rysunków na drewnie i robić tego typu rzeczy. Aby bawić się w ten sposób, należy się zaopatrzyć w laser o mocy przynajmniej kilkunastu miliwatów. Sądzę, że 50 mW jest w zupełności wystarczający do tego typu zabaw (o „zabawie” czytaj dalej).

Na co uważać?
Przede wszystkim na laser.
LASER TO NIE ZABAWKA!
Pamiętaj, że nawet moc 1mW może skutecznie pozbawić wzroku Ciebie lub kogoś z twojej rodziny. Zabawa z tymi urządzeniami może łatwo przerodzić się w tragedię, bo wypalonego oka nie da się uratować. Wystarczy chwila nieuwagi i promień skierowany w kierunku człowieka, więc pamiętaj aby wskaźnik zawsze pozostawał poza zasięgiem dzieci, a przy używaniu go zachowaj szczególną ostrożność i kieruj tylko w niebo lub w kierunku nieodbijających światła przedmiotów.

Zresztą włącz laser i popatrz na jego promień z boku – od razu poczujesz jaką może zrobić krzywdę. Dlatego warto kupić urządzenie zaopatrzone w zabezpieczenie. Najprostszym jest zwykły aluminiowy kluczyk, który po przekręceniu uniemożliwia uruchomienie wskaźnika. Jeżeli takiego kluczyka nie masz, a masz w domu dzieci, to po odłożeniu lasera wyjmij z niego baterię. Oczywiście, jeżeli masz kluczyk to też go wyjmij – bez sensu jest przechowywanie obu tych rzeczy razem.
Kup wskaźnik, czyli urządzenie z diodą emitującą światło widzialne. Poza oczywistą zaletą, że można nim coś pokazać, to trudniej jest też sobie zrobić krzywdę, bo widzisz promień i kierunek, w którym biegnie. Diody emitujące promieniowanie spoza zakresu widzialnego tak samo mogą uszkodzić wzrok – do tego nie jest potrzebny widoczny promień. Fale elektromagnetyczne uszkodzą oko mimo, że ich nie widzimy.
Nie kupuj na aukcjach, w których tytule są sztuczki typu: „moc 100000mW”, „moc <1W” i tym podobne. Laser o mocy kilku miliwatów to koszt kilkunastu złotych. Kilkudziesięciu, to już koło stówki. Moc jednego wata pozwala przecinać plastik i palić drewno, a urządzenie takie można pewnie kupić za kilkaset złotych. Tak więc aukcje na których kupisz laser o mocy 1W za cenę 5mW to oczywiste oszustwo.

Oszustwem mogą się też posługiwać niektórzy sprzedawcy i niejako „pompują” lasery o mniejszej mocy tak, aby emitowały mocniejsze światło. Można to zrobić tanim kosztem, przy czym laser taki niekoniecznie osiągnie tę większą moc, ale na pewno jego żywotność ulegnie znacznemu obniżeniu. Zapłacisz zatem za 100mW, kupisz podrasowaną dwudziestkę i po kilkunastu użyciach będziesz musiał ją wyrzucić. Gra niewarta świeczki.
Uważaj na źródło zasilania. Urządzenia zasilane są albo z popularnych „paluszków” albo baterii typu 16340. Jeżeli wybierzesz to drugie rozwiązanie, upewnij się że posiadasz baterię i ładowarkę do niej lub kup je razem ze wskaźnikiem.
Co wybrałem?
Wiedząc to wszystko, wszedłem kiedyś na aliexpress i wybrałem urządzenie, które wydawało mi się najmniej podejrzane. Okazało się to dobrym podejściem – wskaźnik z baterią i ładowarką doszedł bez problemów i działa te kilka miesięcy do dziś. Nie przebija balonów, nie zapala zapałek, ale świetnie robi to, do czego jest stworzony – wskazuje obiekty, w tym także te na nocnym niebie.
Wskaźnik zabezpieczany jest kluczykiem, bateria starcza na długo – dotąd jeszcze jej nie doładowywałem. Posiada końcówkę, która rozszczepia wiązkę, ale jest to raczej bajer nieprzydatny w codziennym użytkowaniu.

Co ciekawe, obecnie bardzo podobne zestawy oferowane są na allegro, np. w aukcji pod tytułem „laser 8000mW” i to w niezłej cenie. Zastanawia mnie tylko jedno – kupując taki wskaźnik możemy być pewni, że nie ma on deklarowanej mocy. Nie ma takiej możliwości, więc co się stanie, jeżeli kupimy i powiemy, że produkt nie spełnia wymagań i chcemy, żeby sprzedawca wymienił nam go na ośmiowatowca? Kto chce, może sprawdzić i pokopać się z koniem.
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę czas wysyłki i to, jak tanie są teraz wskaźniki na allegro, zamiast „od Chińczyka” dziś kupiłbym właśnie tutaj. Mimo nieprawdziwych opisów, po lekturze tego posta z pewnością wiecie wystarczająco dużo, by nie dać nabrać się na niskiej jakości sztuczki i zafundujecie sobie i swoim dzieciakom odrobinę radości i tego efektu „wow”, gdy po raz pierwszy uruchomicie wskaźnik w nocy i jego promień sięgnie księżyca…
Ważne ostrzeżenie dodatkowe
Po publikacji posta jeden z czytelników przypomniał mi, że w prawie lotniczym istnieje zapis:
Art. 87a. 1. Zabrania się emitowania lub powodowania emisji, w strefach przestrzeni powietrznej wykorzystywanej do żeglugi powietrznej wiązki lasera lub światła z innych źródeł w kierunku statku powietrznego w sposób mogący spowodować olśnienie, oślepienie lub wystąpienie poświaty i mogący stworzyć zagrożenie bezpieczeństwa statku powietrznego albo życia lub zdrowia załogi lub pasażerów na jego pokładzie.
Niebezpieczeństwo trafienia laserem w samolot podczas amatorskich obserwacji jest marginalne ale niezerowe, zatem to jeszcze jeden powód, dla którego należy traktować laser o większej mocy jako narzędzie, a nie zabawkę.