Internet niesamowicie zmienia sposób w jaki żyjemy. To oczywiście truzim, a myśl ta przewinęła się w niezobowiązującej dyskusji z Moniką, gdy wracaliśmy z naszego krótkiego urlopu. Rozmawialiśmy o tym jak łatwo teraz można zaplanować podróż do najmniejszego jej szczegółu nie wychodząc z domu i z nikim nie rozmawiając – po prostu korzystając z Internetu. Ta rozmowa i kilkadziesiąt złotych, które „zarobiliśmy” rezerwując hotel za pośrednictwem booking.com, sprowokowała mnie do napisania tego artykułu.
Rozmawiając, wpadliśmy na pomysł, że fajnie byłoby gdyby w szkole podstawowej zajęcia były poszerzone o lekcje uczące wykorzystania Sieci w życiu codziennym. Na tzw. informatyce dzieci uczą się obsługi Worda czy Painta, ale tak naprawdę najważniejsza dziś jest umiejętność wykorzystania potencjału drzemiącego w Internecie.
Wyobraziliśmy sobie, że na tego rodzaju lekcjach do zrobienia mógłby być np. projekt pt. „Zaplanuj wycieczkę do Krakowa„,
gdzie dzieci musiałyby, przy użyciu określonego budżetu, zdobyć w Internecie informacje dot. transportu, noclegów, atrakcji, map i wszystkiego, z czego składa się wycieczka.
Szkoda, że nie ma czegoś takiego w szkołach. Jeszcze parę lat temu jadąc do innego miasta należało telefonować do hoteli lub już na miejscu pojeździć trochę bez gwarancji znalezienia czegoś sensownego. A dziś siadasz przed komputerem, sprawdzasz co chcesz zwiedzać, w jakiej okolicy chcesz mieszkać, wpisujesz dodatkowe wymagania, maksymalną cenę którą chcesz zapłacić i wyskakują Ci dziesiątki różnorakich noclegowni, z których na pewno coś sobie wybierzesz.
Tak samo zresztą działają inne serwisy internetowe – planując zakup czegoś droższego możesz od razu sprawdzić ceny w wielu miejscach. Nawet jeżeli pojedziesz wtedy kupić coś u lokalnego sprzedawcy, to wiesz jak kształtują się ceny na rynku. A i przy tańszych rzeczach, szczególnie mieszkając w dużym mieście, często bardziej opłaca się zamówić coś z dostawą do domu niż nabijać kilometry na poszukiwaniach…
Wracając do tematu zajęć w szkołach – fajnie byłoby mieć coś takiego. Co prawda część rodziców świetnie sobie radzi i swoje umiejętności może przekazać dzieciom, ale są też osoby nie do końca świadome jak wielkie możliwości daje Internet – wtedy takie zajęcia przydałbyby się nie tylko ich potomstwu. Wystarczyłoby tylko zainteresować moim pomysłem kogoś wpływowego – znacie kogoś takiego? Pokażcie mu to – a nuż pomysł chwyci 🙂
Wracając do głównego tematu, do napisania tego tekstu zachęciły mnie pieniądze otrzymane od serwisu, z którego korzystamy do wynajdywania noclegów na wycieczki – booking.com. Tym samym jest to pierwszy artykuł, dzięki któremu, być może, zarobimy (Ty i ja) kilkadziesiąt cebulionów, które będziemy mogli wydać zgodnie ze swoimi przekonaniami. Akurat zbieram się do zakupu kolejnej porcji makulatury, więc przyda się, przyda 🙂
A o co tak naprawdę chodzi? To proste. Kilka tygodni temu znajomy przesłał mi link z booking.com. Po jego wpisaniu, z kosztów każdej rezerwacji zwracane jest po 50 złotych dla rezerwującego i osoby polecającej. Sprawdziliśmy to i rzeczywiście działa – wspomniana kwota została zwrócona na moje konto. Znajomy, który przesłał mi link, także otrzymał swoje pieniądze. Czysty zysk :). Jeżeli akurat będziecie wybierać noclegi na swoją podróż, możecie skorzystać z linku poniżej:
https://www.booking.com/s/35_6/pszczy32
Maksymalna kwota zwrotu to 500 złotych, czyli dziesięć rezerwacji. Nie jestem pewien, czy rezerwując obiekt na dwa dni można rozbić rezerwację na dwie pojedyncze. Prawdopodobnie tak, ale nie wpadłem na to gdy miałem okazję. Jeżeli chcecie, możecie spróbować sami – polecam, bo to naprawdę działa i może fajnie obniżyć koszty podróży.
Wystarczy, że podany wyżej link wpiszecie podczas rezerwowania apartamentu na booking.com i po kilkunastu dniach otrzymacie zwrot pieniędzy. W połączeniu z naprawdę dobrymi cenami na booking.com, to wszystko naprawdę fajnie się klei i dlatego nie wstydzę się sygnować tego projektu własnym, nieskalanym dotąd, autorytetem 🙂
Blaski i cienie booking.com
Żeby nie było – pamiętajcie, że booking.com to firma, która ma na celu zarabianie pieniędzy. Nie robią tego wszystkiego z dobrego serca. Nawet zwroty i promocje takie jak ta dzisiejsza są tylko po to, aby zarobili jeszcze więcej.
Dlatego też, rezerwując hotel w serwisie należy mieć świadomość, że stosują oni różne sztuczki, aby zmaksymalizować swój zysk. Można je przekuć na swoją korzyść, więc warto pamiętać o:
-
komentarzach – na pierwszym miejscu pokazywane są te pozytywne. Jeżeli znajdziesz już obiecujący obiekt, dokładnie sprawdź opinie gości.
-
opłatach dodatkowych – czasami cena jest bardzo atrakcyjna, ale małym druczkiem dopisane jest, że nie obejmuje ona kosztów sprzątania w wysokości np. 100 złotych.
-
manipulacji emocjami – bardzo często w opisie znajdują się krzykliwe informacje – „ostatni dzwonek”, „często rezerwowany”, „ostatnia szansa” i tego typu „informacje”. Nie dajcie się na to nabrać – w normalnych warunkach macie dużo czasu na podjęcie decyzji i nie musicie się obawiać, że obiekt zostanie zarezerwowany. A serwisowi zależy, żebyście podjęli decyzję już teraz.
-
cenach – bardzo często do ceny dołączony jest komentarz – „to cena niższa od XX% w tym mieście” i podobne. Nie wiem, czy to prawda czy nie – zakładam, że tak, ale zawsze komentarz taki jest napisany w stylu bardzo perswazyjnym, skłaniającym znów do podjęcia szybkiej decyzji. Nie rezerwujcie przed sprawdzeniem innych opcji.
-
możliwości wykorzystania ich sztuczek dla własnej korzyści. Booking poznaje, że odwiedzaliście serwis za pomocą ciasteczek. Spotkałem się z sytuacją, że prawie zarezerwowałem pokój, opuściłem stronę i wróciłem na nią za dwa dni. Serwis pokazał inną, niższą cenę tego samego pokoju. Mam wrażenie, że jest to wyrachowana strategia, mająca kolejny raz na celu zachęcenie do rezerwacji właśnie u nich. Jeżeli nie spieszy Wam się, to warto spróbować takiego sposobu na zmniejszenie ceny pokoju.
-
rezerwacji „last minute”. Nie zawsze opłaca się rezerwować coś z wyprzedzeniem. Ostatnio rezerwowaliśmy pokój w dniu przyjazdu i cena była niższa niż wczorajsza. To dobry pomysł, jeżeli jedziemy do dużego miasta, z wielką ilością hoteli – wtedy mamy pewność, że nawet jeżeli nie uda się zamieszkać w wypatrzonym wcześniej obiekcie, to będziemy mieli opcję rezerwową.
Typowe ogłoszenie w booking – mnóstwo tekstu krzyczącego, że to niesamowita okazja
To wszystko co przychodzi mi do głowy. Mam nadzieję, że dzięki tym wskazówkom Wasze doświadczenia z rezerwacji będą jeszcze lepsze i uda Wam się zamieszkać w swoim wymarzonym hotelu za przyzwoitą cenę (minus pięćdziesiąt złotych zwrotu 🙂 ). Powodzenia!