Wpis skopiowany z mojego profilu na portalu Facebook, notka z 08.02.2017
Dzień minął pod znakiem deszczu i drzew. Nie byle jakich – największych drzew, a zarazem organizmów na świecie – sekwoj (jakkolwiek nie brzmiałaby ich fachowa nazwa). Drogę z Bakersfield mieliśmy krótką – jedyne 100 mil 🙂 Niestety, im bliżej do parku narodowego sekwoj, tym większy deszcz, przeradzający się w ulewę i zalewający ogromne połacie terenu. Mimo problemów i przeszkód na drodze, dojechaliśmy do Gigantycznego Lasu, dotknęliśmy największego organizmu na świecie – sekwoi o nazwie General Sherman, a na koniec dojechaliśmy bezpiecznie do hotelu we Fresno. Dzień jak najbardziej udany – mimo nieudanej pogody. Co będzie jutro? Jeszcze nie wiemy. Mieliśmy w planach Yosemite, ale z racji paskudnej pogody raczej odpuścimy. Prawdopodobnie Los Angeles… Do usłyszenia 😉