Wpis skopiowany z mojego profilu na portalu Facebook, notka z 06.02.2017
Pozdrowienia z Nevady (i Arizony)!
Wczoraj daliśmy radę przejść się jeszcze na Strip, czyli główną ulicę Las Vegas. Niesamowite jak to miasto wygląda w nocy – żadne zdjęcia tego nie oddadzą. Nie bez powodu nazywa się też je „miastem grzechu” – hazard to prawdopodobnie najmniejszy z nich. Dziś już inaczej – mnóstwo czasu w samochodzie, ale opłacało się – odwiedziliśmy Wielki Kanion i nawet nie będę się trudził, żeby opisać wrażenie, jaki na nas wywarł. Niesamowite miejsce… Jutro, a dla Was już dziś po południu, wyjazd do parku sekwoi przez Dolinę Śmierci. Miłego dnia 🙂
1 of 16

Nasza trójka w komplecie pod sławnym znakiem powitalnym. Na zdjęciu nie ma stojącego obok Elvisa Presley'a

Las Vegas ma wszystko. Wieżę Eiffla - o połowę mniejszą o oryginału tylko dlatego, że niedaleko rozciąga się lotnisko...

A tu już dzisiaj (Wasze wczoraj?) Po drodze do Kanionu przejechaliśmy odcinek sławnej Route 66. Fajna sprawa - niby zwykła droga, ale jednocześnie kawał historii USA.