Wpis skopiowany z mojego profilu na portalu Facebook, notka z 30.04.2017
„Każde udostępnienie może uratować komuś życie”. Tak brzmi dramatyczny podpis pod filmem, który przedstawia (w prawdpodobnie sfingowany sposób) jak można zmanipulować dziecko.
Ja jednak udostępniam nie dlatego, że uważam, że to może uratować czyjeś dziecko przed zakusami pedofila, lecz raczej by powiedzieć, że męczy mnie przenoszenie praktyk z mediów głównego nurtu – telewizji, radia i prasy do Internetu. Bo co tak naprawdę ten film sugeruje? Że takie sytuacje zdarzają się na tyle często, że są problemem przed którym należy się specjalnie zabezpieczać. A tak nie jest. Badania (a przynajmniej ich opracowania) pokazują, że molestowanie seksualne dzieci to rzeczywisty problem, ale nie odbywa się ono w sposób przedstawiony na filmie. Nie chcę tutaj rozwodzić się nad szczegółami, bo moja wstawka ma na celu zaakcentowanie jednego – męczy mnie straszenie ludzi światem. Jaki to on zły i niebezpieczny. Często z podtekstem w stylu: „kiedyś było lepiej”. Nieprawda – źli ludzie byli i będą i dla dorosłego, a tym bardziej rodzica, rzeczą oczywistą powinno być ostrzeżenie pociechy przed pewnymi sytuacjami, ale jednocześnie nie straszenie swoich dzieci i samych siebie, bo będziemy dochodzić do absurdu, bojąc się wyjść na ulicę.
https://www.facebook.com/WebNiusy/videos/709582622576851/?pnref=story
Po jakimś czasie ten krótki wpis stał się jeszcze bardziej aktualny (patrz tutaj).
[…] 30.04 br. Facebook podsunął mi film o dzieciach zagrożonych molestowaniem seksualnym. Sam mam dwie córki, więc obejrzałem go uważnie, uznałem za manipulację i jako jeden z nielicznych spośród dziesiątek tysięcy rozhisteryzowanych widzów, udostępniłem z następującym, negatywnym komentarzem: […]